Dom
Góry Sowie kryją w sobie wiele zagadek i tajemnic. Jeżdżąc w tamte rejony rozmawiam z mieszkańcami, nawiązuje nowe znajomości i poznaje najdziwniejsze historie. Wysłuchałem wielu opowiadań na temat drążonych w górach kompleksów, historii o odnalezionych bądź ukrytych skarbach. Wiele z tych relacji jest niezmiernie ciekawych jednak największym ich minusem jest brak dowodów w postaci dokumentów. Dlatego opowieści te do momentu ich weryfikacji znajdują się w teczce z napisem Legendy Gór Sowich.
Chcąc przybliżyć jak najbardziej czas odkrycia prawdy o niemieckich działaniach na terenie Gór Sowich postanowiłem podzielić się znanymi opowiadaniami z innymi poszukiwaczami.
Kilka lat temu będąc w Górach Sowich miałem okazję uczestniczyć w ?wycieczce krajoznawczej? jaką zafundował nam jeden z eksploratorów. Całodzienna bieganina po górach wyczerpała wszystkich, a panie uczestniczące w wycieczce miały ochotę rozszarpać przewodnika.
W drodze powrotnej do samochodów kolejny raz mijaliśmy w pewnej odległości stary, opuszczony dom. Zaintrygował mnie on już wcześniej, jednak nigdy nie było okazji do wejścia i obejrzenia go od środka. Tym razem postanowiłem wykorzystać nadarzającą się okazję i skierowałem swoje zmęczone nogi w jego kierunku.
Obszedłem cały budynek i znalazłem otwarte wejście do środka. Obszedłem piętra, na których jeszcze wówczas znajdowały się resztki mebli, sprawdziłem dokładnie strych, a następnie skierowałem swoje kroki do piwnic.
Pierwsza piwnica nie kryła żadnych wielkich tajemnic.
Tak więc udałem się do kolejnej piwnicy, do której zejście widziałem w kuchni. Zszedłem schodami w dół do niskiego pomieszczenia pod kuchnią. Po prawej stronie ujrzałem drzwi prowadzące na zewnątrz budynku, starannie podparte wielką deską. Lewa stroną natomiast zainteresowała mnie z uwagi na ustawione pod ścianą w dziwny sposób drzwi. Odsunąłem je i wówczas ujrzałem otwór w ścianie. Jak każdy poszukiwacz zawsze jestem uzbrojony w światło. Poświeciłem w odsłonięty wyłom i zobaczyłem ? studnie.
Była zawalona deskami, a woda w niej raczej dawno straciła swoje źródlane właściwości. Odkrycie to zainteresowało mnie, ponieważ studnia znajdowała się za ścianą, którą ktoś dopiero niedawno rozwalił.
Wróciłem do domu jednak myśl o domu i znajdującej się w nim studni nie dawała mi spokoju. Korzystając ze zdjęć zrobionych podczas wyjazdu, oglądałem setki razy pomieszczenia i okolice domu. Szukałem go na starych mapach i planach okolicy.
Czułem, że dom ten kryje jakaś tajemnice. Nie mogąc wytrzymać po kilku tygodniach wróciłem w to miejsce.
Będąc ponownie na miejscu, obszedłem dokładnie cały teren, korzystając z kilku bardzo wartościowych wskazówek znajomych przewodników. Tak jak podejrzewałem, w okolicy znalazłem kilka ciekawych miejsc mogących mieć coś wspólnego z pracami prowadzonymi przez Niemców na terenie Gór Sowich.
Odkrycia jeszcze bardziej wzmogły we mnie chęć poznania historii tego domu. A kto może udzielić pełniejszych informacji od właściciela. Tak więc wraz ze znajomym, który dowiedział się o miejscu zamieszkania właściciela udaliśmy się na ?zakup kontrolowany?. Wiedzieliśmy przecież, że nikt nie będzie chciał rozmawiać o jakiejś ruinie, jednak osoby zainteresowane kupnem, a do tego przyprowadzone przez miejscowego chłopaka zawsze będą mile widziane.
Otworzył nam mężczyzna ok. 50 lat, który po wyjaśnieniu celu naszej wizyty stwierdził, że dom nie jest na sprzedaż, gdyż niedawno przepisał go na córkę, a o jego historii on nic nie wie bo on go odkupił i nie wnikał w takie sprawy. Informacja ta uświadomiła nam wówczas, że aby dowiedzieć się czegoś konkretnego powinniśmy odszukać osoby, które mieszkały w nim zaraz po wojnie.
Rozmowa ze starszymi mieszkańcami szybko pozwoliła ustalić nazwisko pierwszych lokatorów. W mieście dalej mieszkał syn pierwszej powojennej właścicielki domu. Uzbrojeni w tzw. ?rozwiązywacz języków? udaliśmy się pod uzyskany adres. I znowu tylko dzięki towarzyszącemu nam miejscowemu poszukiwaczowi mogliśmy rozwinąć rozmowę na temat domu. Postawiony na stole ?rozwiązywacz języków? szybko przełamał pierwsze lody i rozpoczęła się bardzo dziwna opowieść.
Zaraz po wojnie dom został przydzielony i zamieszkały przez rodzinę naszego rozmówcy. W domu w momencie jego przejęcia znajdowały się stare, ?zabytkowe? meble, skórzane fotele, a także duże lustra oprawione w marmur. Co się stało z tymi przedmiotami niestety nasz rozmówca nie pamiętał. Dom posiadał pełną kanalizację oraz kilka łazienek, według opowiadań, które dotarły do rozmówcy w domu tym znajdowały się pokoje wynajmowane gościom.
Na moje pytanie dotyczące studni otrzymałem następującą odpowiedź. Będąc dzieckiem rozmówca nasz wraz z drugim chłopcem chcieli szukać w starej piwnicznej studni skarbów. Po wojnie studnia jeszcze spełniała swoją rolę dostarczając mieszkańcom czystą i świeżą wodę. Tak więc domorośli eksploratorzy przywiązali liną drabinę, którą spuścili do studni. Następnie do opuszczonej drabiny przymocowali kolejną aby dostać się na dół studni. Niestety pomimo takich wyczynów nie udało im się dotrzeć do powierzchni wody. Rozmówca nasz twierdził, że po tym nieudanym zejściu zmierzyli głębokość studni do lustra wody za pomocą sznura z wiadrem. Głębokość studni wynosiła ok. 12 m !, w momencie gdy dzisiaj lustro wody znajduje się na poziomie 2-3 m. Odkrywcze działania syna nie spodobały się właścicielce domu, która z uwagi na niebezpieczeństwo wpadnięcia do studni kazała zamurować dostęp do niej. W ten sposób rozwiązała się jedna zagadka, kto, kiedy i w jakim celu zamknął dostęp do studni.
Pewnego dnia, relacjonował dalej nasz rozmówca, przyjechał pod dom jakiś dziwny Niemiec. Twierdził, że przed wojną był właścicielem domu, wypytywał o niego i jego powojenne losy, a po jakimś czasie złożył ofertę zakupu terenu pod domem. Nie interesował go dom, który jak mówił można spokojnie rozebrać, on chce kupić tylko sam teren za który dobrze zapłaci, bo jest on dla niego bardzo cenny.
?Rozwiązywacz jezyków' zaczął już działać na całego, dzięki temu dowiedzieliśmy się jeszcze ciekawszych i jeszcze bardziej niesamowitych historii. W tym miejscu opuszczę nieistotne dla całości sprawy szczegóły związane ze zmianami właścicieli domu.
Otóż nowy właściciel domu, już w latach bodajże 80-tych, chciał wyremontować stary dom, aby można było w nim zamieszkać. Jednak nie był to człowiek zamożny, więc chciał przeprowadzić remont stopniowo i jak najniższym kosztem. Po wielu latach eksploatacji opisywany dom posiadał już wiele usterek, ale najważniejszym punktem na liście remontowej była naprawa dachu.
Jak to w lokalnych społecznościach się dzieje, nowy właściciel poprosił o pomoc miejscowych fachowców. Wśród nich znalazł się również nasz rozmówca.
Podczas remontu dachu nowy właściciel domu odnalazł dobrze zabezpieczoną teczkę. Rozmówca nie był świadkiem jej otwarcia, jednak z opowiadań innych osób wie co się w niej znajdowało. Ludzie, którzy oglądali znalezisko mówili, że w teczce znajdowały się jakieś dokumenty pisane po niemiecku, jakieś odręcznie wykonane plany oraz szkice przedstawiające kobietę z podpisem samego Hitlera.
Informacja ta wzbudziła w nas duże ożywienie, a także zapaliła ostrzegawcze czerwone światło. Na nasze pytania co zrobiono ze znaleziskiem i gdzie obecnie mieszka odkrywca uzyskaliśmy odpowiedź, że znalazca nagle wyjechał z Polski chyba do ameryki. Natomiast co zrobił z odkryciem można się domyśleć. Nigdy nie miał pod dostatkiem pieniędzy, a już z pewnością nie stać go było żeby zorganizować wyjazd, tak więc musiał sprzedać komuś znalezisko.
Pożegnaliśmy naszego rozmówcę i udaliśmy się ponownie pod dom, który krył aż takie tajemnice. Dzisiaj po kilku latach uważam, że rozmówca nasz z uwagi na wielką sympatię jaką nas darzył uzyskaną dzięki ?rozwiązywaczowi języków? chciał nieco dodać kolorytu swojej opowieści. Jeszcze teraz bardzo łatwo zweryfikować opowieść o odnalezionej teczce, jednak opowiedziana historia posiada jakiś tajemniczy urok zarezerwowany dla legend opowiadanych w Górach Sowich. Niech więc pozostanie w naszej pamięci jako barwna opowieść, dając nam możliwość zastanowienia się nad innymi usłyszanymi legendami z tamtego terenu.